V.
-Boję się. - powiedziałam Damianowi gdy wchodziliśmy po schodach.
-Nie masz czego. Trochę dziwnie patrzeć na swój nagrobek, ale da się przeżyć.
-Przeżyć?
-Ironizuję troszkę. Da się wytrzymać.
Szliśmy dość długo po schodach, a jeszcze dłużej na cmentarzu. Dziwnie się czułam wiedząc że idę nad swój własny grób. Gdy szliśmy zastanawiałam się czy duchy tak właściwie mają jakieś uczucia. Czy to, że "czuję" tą tylko siła charakteru i umysłu. Mogło to być po prostu jakieś przenośne, fikcyjne uczucie. Nawet nie byłam pewna czy myślę. W pewnym momenie nawet pomyślałam, że to co przechodzę to po prostu sen i zaraz się obudzę.
-Nie śni ci się to.-wyrwał mnie z zamyślenia Damian.
-Skąd wiesz o czym myślałam?
-Od dnia mojej śmierci wiedziałem o czym myślisz. Byłem zawsze obok ciebie, ale nie chciałem żebyś poczuła. Starałem się nakierować cię na dobrą drogę, kiedy widziałem jak ten przez którego to zrobiłaś całuje się z inną. Robił to często. To, że czasem miałaś w myślach, to że on cię zdradza to była moja zasługa. Chciałem, żebyś w końcu zrozumiała, to że zasługujesz na kogoś lepszego. Pamiętasz jak w tym dniu, w którym popełniłaś samobójstwo dostałaś esemesa którego nie przeczytałaś? Gdy pisał tego esemesa w jego podświadomości działałem ja. Chciałem, żeby napisał, że kocha tylko ciebie. Bo tak było i jest. On kocha tylko ciebie, a tamte były tylko przygodą. Chciałem cię mieć przy sobie, ale miałaś najpiękniejsze lata swojego życia przed sobą.
-Dlaczego ja nie słyszę twoich myśli?
-Możesz usłyszeć myśli tylko tej osoby, którą najbardziej kochasz, tej która jest dla ciebie najważniejsza. - uśmiechnął się uroczo.
-Od jak dawna...
-Od jak dawna kocham? Odkąd cię znam. Dzięki tobie uwierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia. Dzięki tobie uwierzyłem w miłość. Bolało to jak on cię ranił, a ty mimo wszystko tak ślepo mu ufałaś. Przeraziła mnie wtedy twoja siła woli, jak nie przeczytałaś tego esemesa. Starałem się, błagałem, żebyś wzięła do ręki ten cholerny telefon i przeczytała to co on napisał. Wiedziałem, że tylko z tym skurwielem będziesz szczęsliwa ...
Damian mówił coś dalej, a ja myślałam tylko o tym jak on się teraz trzyma. Czy tęskni chociaż trochę.
Doszliśmy do grobu na którym było wypisane moje imię i nazwisko. Dwie daty. Zdjęcie.
-Obok ciebie. - uśmiechnęłam się, do Damiana patrząc na jego nagrobek.
-Chciałem, żebyś była obok. A twoi rodzice mi w tym pomogli.
Parę minut później zobaczyłam Klaudię zapalającą znicz. Dużo ich było. Dużo świeżych róż.
-Skąd te róże?
-On.
-Po co?
-Marzył o przyszłości z tobą. Przysiągł sobie, że róże będzie przynosił tak długo, jak długo będzie cię kochał. Ja już wiem, że świeżą różę bedziesz miała tutaj do końca jego dni. On nigdy nie przestanie cię kochać. Prosił twoich rodziców, że wrazie jego śmierci chce być z tobą, chce z tobą dzielić jeden grób.
Przeszedł mnie dreszcz, kiedy mówił o jego śmierci. Nie chciałam żeby umierał. Chciałam żeby był szczęsliwy. Naszła mnie myśl, że gdybym pokierwała nim tak, żeby zakochał się w Klaudii, a ona w nim to może oboje by jakoś dali radę. Wiedziałam, że źle zrobiłam odbierając sobie życie. Szkoda, że za późno to rozkminiłam.
Nagle przypomniałam sobie o tym, że jest tutaj Klaudia. Popatrzyłam na jej twarz, po której spływały łzy wielkości grochu. Popatrzyła na moje zdjęcie, w które następnie rzuciła kamieniem.
-Głupia. Nienawidzę cię, słyszysz ?! N-I-E-N-A-W-I-D-Z-Ę!
-Dlaczego ona tak mówi?
-Zostawiłaś ją. Dobrze wiesz, że traktowała cię jak siostrę.
Usiadłam obok niej na ziemi. Potknęłam jej ręki. Poczuła. Uśmiechnęła się. "Przepraszam", pomyślałam.
-Nie wybaczę. - powiedziała odchodząc.
-Wiedziala, że to powiedziałam?
-W podświadomości. - powiedział przytulając mnie.