III.
Szliśmy wyjątkowo długo. Oboje milczeliśmy, ale nadal trzymaliśmy się za ręce. W końcu weszliśmy do dziwnego holu, gdzie było ... po prostu dziwnie.
-Gdzie jesteśmy?-zapytałam mocniej ściskając jego rękę.
Wskazał ręką na tabliczkę nad drzwiami wyjściowymi. Przeczytałam: "Szpital psychiatryczny w ... ".
-Mieliśmy iść do taty, a nie tutaj.
-Jedno nie wyklucza drugiego.- powiedział patrząc na mnie z litością. -Chodź zaprowadzę cię do taty.
Stanęliśmy przed jakimiś drzwiami.
-Zrób krok do przodu. - polecił.
-Jak? Przecież drzwi są zamknięte. - powiedziałam patrząc na niego jak na głupka.
-Zaufaj. No już maleńka, krok do przodu. - popchnął mnie lekko.
Zrobiłam krok do przodu i ni stąd ni z owąd znalazłam się w sali. Było tam wielkie lustro i dopiero wtedy mogłam zobaczyć siebie całą. Miałam na sobie białe spodnie i białą koszulę do połowy ud. Byłam tak blada, że niemal przeźroczysta. Popatrzyłam na Damiana. On nie był aż taki blady i jego sylwetka nie odbijała się w lustrze.
-Dlaczego jesteś inny?
-Zależy od etapu życia pozaziemskiego na jakim się znajdujesz. Jesteś na tym najniższym więc jesteś najbledsza.
Podszedł do mnie i odwrócił w stronę łóżka.
-Tata... - popatrzyłam na mężczyznę przypiętego do tysięcy kabelków. Do łózka przytwierdzały go 4 ciemnogranatowe pasy. -Dlaczego..?
-Byłaś córeczką tatusia. Nie był na twoim pogrzebie, bo z dniem twojej śmierci znalazł się tutaj. Kompletnie się załamał. Krzyczy, że mają go zabrać do ciebie. Nie wierzy w to, że ciebie nie ma.
-Przecież mi wszystkiego zabraniał. Nie dawał kasy jak chciałam. Krzyczał po mnie. To dlaczego... ?
-Kocha cię. Chciał dla ciebie jak najlepiej. Chciał abyś była bezpieczna.
Podeszłam do łóżka i popatrzyłam na błędny wzrok taty.
-On tak zawsze patrzy?
-Nie. Teraz czuje ciebie i stara się wyszukać cię wzrokiem. Czuje twój specyficzny lawendowy zapach.
Tata zaczął krzyczeć jakieś niezrozumiałe słowa. Nie miałam pewności że to nawet jest język polski.
-Chodź. -Damian starał się zabrać mnie siłą z tej sali. - Pójdziemy zobaczyć jak radzi sobie Klaudia.
Bałam się tego jak radzi sobie moja przyjaciółka. Udaliśmy się znowu do tego holu, a następnie na schody.
-Teraz nie będzie niespodzianek typu psychiatryk? -zapytałam stawiając nogę na pierwszy schodek.
-Też nie jest zbyt ciekawie.
Szliśmy po schodach tym razem w dół. Weszliśmy to śmierdzącej piwnicy.
Świetne to jest !
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;))
Masz talent dziewczyno !